Jerusalem

Pisząc wiersze, niezależnie czy są smutne czy pełne radości – jesteś architektem piękna. Chcesz go widzieć we wszystkim, w szczerości ze sobą przeżywasz pewne chwile wydobywając ich istotę. Jest jeden element łączący wszystkie wiersze – wiara. Ubrana w różne stroje… czasami to mała czarna, czasami na cebulkę, czasami naga, nie mająca żadnego powodu żeby być i wtedy właśnie najsilniejsza, czerpiąca moc sama z siebie… czasami też mroczna i ponura, ale wciąż wiara. Są jednak chwile kiedy jest też zmęczona… wtedy poeci nie mogą tworzyć… nie mają wystarczająco ognia wewnętrznego aby transformować energie w piękno. Zmęczenie może przejść w zwątpienie… bardzo niebezpieczny stan dla architekta, związany z utratą zainteresowania do świata, czyli utratą chęci do tworzenia. Zwątpienie jest stanem straszniejszym niż ból, ostatni jest żywy. Wszystko, co żywe znajduje się w ruchu, a więc może zmienić swój kierunek. Zwątpienie natomiast neutralizuje doznania, czyli życie. Napisałam niedawno kilka słow o świecie: żeby zrozumieć ten świat, na początek człowiek musi przynajmniej umrzeć. Zapewne wtedy przychodzi całkowite zrozumienie, bezemocjonalne, obojętne, funkcjonujące na innym poziomie poznania Wszechświata. Ciekawi mnie tylko to, czym wtedy staje się piękno.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *